ZJAWISKO: Seks w miejscu publicznym

Jest w tym coś zwierzęcego oraz podniecającego, że wszystko dzieje się szybko i przypadkowo – twierdzi Justyna, miłośniczka seksu w miejscach publicznych.
ZJAWISKO: Seks w miejscu publicznym
Fot. Thinkstock
30.03.2017

To jedna z najpopularniejszych fantazji erotycznych, często też wcielana w życie, nawet przez gwiazdy show-biznesu. Na przykład Miley Cyrus i Liam Hemsworth uprawiają seks w różnych dziwnych miejscach, chociażby pod stołem podczas imprezy charytatywnej. „Liam sądzi, że Miley jest geniuszem nie tylko na scenie, ale głównie w sypialni. Ich życie miłosne jest po prostu ekscytujące. Miley jest otwarta na eksperymenty, za co Liam ją kocha” – zdradziła amerykańskim mediom osoba z otoczenia gwiazdorskiej pary.

Z kolei młodziutka wówczas Scarlett Johansson i znacznie od niej straszy aktor Benicio Del Toro zabawiali się w windzie hotelu Chateau Marmont w Los Angeles. „To było bardzo niehigieniczne” – skomentowała później gwiazda. Chrissy Teigen i John Legend baraszkowali natomiast w samolocie, podczas podróży do Tajlandii. Nawet się z tym nie kryli – uprawiali seks pod kocem przy innych współpasażerach.

Zobacz także: Opowiem Wam o pewnej nocy, która na zawsze zmieniła moje życie...

Wielkim skandalem zakończył się natomiast numerek w samochodzie, którego bohaterem był Hugh Grant zabawiający się z prostytutką Divine Brown. Gwiazdora nakryła policja i trafił do aresztu. Za sprośne zachowanie został ukarany mandatem w wysokości 1,2 tys. dolarów, a w dodatku zerwała z nim narzeczona, Liz Hurley. Za to Brown zarobiła na incydencie ponad milion dolarów, udzielając wywiadów i występując w reklamach. Zmieniło to jej życie, mogła m.in. wysłać dzieci do dobrych szkół.

Jednak nie tylko gwiazdy lubią igraszki w publicznych miejscach. Z badań Urszuli Martyniuk, absolwentki Instytutu Psychologii Uniwersytetu Adama Mickiewicza w Poznaniu, wynika, że do seksu pod chmurką przyznaje się niemal 53 proc. ankietowanych studentów. W ich przypadku często nie wynika to tylko z chęci przeżycia ekscytującej przygody, ale bardziej prozaicznego powodu – braku własnego mieszkania.

Natomiast według prof. Zbigniewa Izdebskiego, autora raportu „Seksualność Polaków na początku XXI wieku” 38 proc. Polaków decyduje się na zbliżenia poza domem. Z raportu „Face of global sex” przygotowanego dla firmy Durex dowiedzieliśmy się, gdzie chcielibyśmy robić to najchętniej. Blisko połowa wskazała samochód, 30 proc. – park, 25 proc. – plażę, a co siódmy badany wybrał… publiczną toaletę.


seks w miejscu publicznym

Fot. Thinkstock

Miłośniczką takich doświadczeń jest Justyna z Łodzi. „Kiedyś zrobiliśmy to w tramwaju. Miałam szeroką spódnicę, więc po prostu usiadłam na kolanach mojego faceta, a on dyskretnie rozpiął spodnie. Przejechaliśmy tak przez całe miasto w godzinach szczytu i nikt się nie połapał, bo spódnica wszystko zakrywała. Odjazd na całego” – opowiada.

Natomiast Dagmara z Gdańska do dziś wspomina przygodę na basenie, a dokładniej w tamtejszym jacuzzi. „Choć wokół było sporo osób, dzięki bąbelkom i pianie chyba nikt nie widział, co dzieje się pod wodą, a było naprawdę ostro” – opisuje.

Dla Ani z Jeleniej Góry niezapomnianym przeżyciem okazała się podróż z chłopakiem pociągiem. „Jechaliśmy w nocy i oprócz nas nie było nikogo w przedziale. Damian zaczął się do mnie przytulać i zrobiło się tak miło, że poszliśmy na całość. Nigdy wcześniej, ani później nie miałam takiego orgazmu. Być może dodatkową podnietą był fakt, że robimy coś niegrzecznego i możemy zostać w każdej chwili nakryci. I niewiele brakowało, a tak by się stało, bo chwilę po tym jak skończyliśmy pojawił się konduktor. Patrzył na nas dziwnym wzrokiem. Nie dziwię się, bo wyglądaliśmy jak po wyjściu z siłowni” – śmieje się Ania.

Seks w miejscu publicznym albo na łonie natury może być ciekawym urozmaiceniem i sposobem na walkę z rutyną, która wcześniej czy później wkrada się w każdy związek. Czasem jednak nawet osoby samotne mają ochotę na takie igraszki, a dzięki internetowi mogą bez trudu odnaleźć potencjalnych partnerów.

Tak zwani doggersi uprawiają szybki seks w parkach, autobusach czy na plaży. Lubią być wówczas obserwowani przez przypadkowe osoby i nie protestują, kiedy widzowie dołączają się do zabawy. Ilu ich jest? Odpowiedź jest trudna, ponieważ brakuje danych na ten temat. Łatwiej ustalić, kto lubi tego typu zabawy. „Z moich obserwacji wynika, że Polacy uprawiający dogging to zazwyczaj grupa 30-latków i starszych, nawet powyżej pięćdziesiątki, z różnych grup społecznych – tłumaczy w „Newsweeku” prof. Zbigniew Izdebski.

seks w miejscu publicznym

Fot. Thinkstock

Polscy doggersi najchętniej dzielą się doświadczeniami. „Na wzór angielskich meetingów, nasze spotkania organizowane są na wyznaczonych parkingach samochodowych. Są otwarte dla przypadkowych przechodniów, którzy po przyzwoleniu biorącego udział, mogą się dołączyć. Spotkania zaczynają się w wyznaczonym terminie i o wyznaczonej godzinie a kończą indywidualnie dla każdego w dowolnym momencie” – tłumaczą członkowie jednego z polskich klubów fanów doggingu.

Na wzór angielskich miłośników zabaw w miejscach publicznych, rodzimi doggersi również stosują się specjalnego „dekalogu”. W czasie spotkań należy przestrzegać dziesięciu zasad, m.in.: „pamiętaj i prezerwatywie”, „nigdy nie rób tego na oczach nieletnich”, „nie dotykaj nikogo bez jego pozwolenia i nie rób niczego wbrew woli obecnych”,  „szanuj każde „nie” kobiety”, „nie próbuj dowiadywać się, kim są ludzie, którzy przyszli na spotkanie” czy „sprzątaj po sobie, nigdy nie zostawiaj zużytych prezerwatyw, chusteczek czy innych odpadków”.

Doggersi przekonują, że ich spotkania dostarczają dużej dawki satysfakcji seksualnej, ekscytującej przyjemności i urozmaicenia. Jednak specjaliści ostrzegają przed angażowaniem się w takie zabawy, szczególnie młodych ludzi. „Wchodzenie w perwersyjny seks następuje kaskadowo. Zaliczam jeden poziom i idę dalej. Dogging to tylko kolejny etap” – ostrzega w „Newsweeku” prof. Jacek Kurzępa, socjolog z Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej. „Świadomość, że podnieca mnie, jak ktoś stoi obok i patrzy, sprawia, że bez tego w sypialni zawsze będzie czegoś brakowało. Po drugie istnieje ryzyko, że trafi się na szantażystę, który nagrany akt będzie rozsyłał znajomym, przełożonym, rodzinie” – dodaje naukowiec.

Zobacz także: Historie bez happy endu: Przespałam się z nim, a on…

RAF

Polecane wideo

Komentarze (1)
Ocena: 5 / 5
gość (Ocena: 5) 30.03.2017 21:45
Lubię seks w miejscach publicznych. Z moim facetem kochaliśmy się wielokrotnie w samochodzie, w toalecie na mojej uczelni, w przymierzalni. Takie numerki mocno podkręcają atmosferę i jest o czym fantazjować.
odpowiedz

Polecane dla Ciebie