Polki w kwestii seksu uznawane są raczej za pruderyjne i niechętne do jakichkolwiek zmian i eksperymentów. Nic bardziej mylnego – w każdej z nas, nawet tej najbardziej powściągliwej, kryje się ognista kochanka. Aby jednak ją obudzić potrzebny nam jest… internet.
Okazuje się, że w wirtualnej rzeczywistości Polki nie mają żadnych zahamowań: świntuszą, prowokują i używają słów, które w realnym świecie nie przeszłyby im przez gardła. Nie wstydzą się nawet odsłaniania swoich najintymniejszych części ciała przed kamerką internetową.
- Drugie oblicze kobiety często ujawnia się w internecie. Nawet jeśli na co dzień Polka nie używa wulgarnych słów, stara się być stateczna, kulturalna, zmienia się gdy siada do komputera: świntuszy ile wlezie. Trafiają do mnie pacjentki wystraszone tą drugą stroną swojej natury. Kiedy proszę, by powiedziały, jakich używają określeń, opowiadają: `Przez gardło mi to nie przejdzie`. W internecie ludziom udaje się uruchomić te obszary wrażliwości, empatii i innych uczuć, których nie umieją wskrzesić w bezpośredniej relacji – powiedział seksuolog prof. Zbigniew Izdebski w wywiadzie dla `Sukcesu`.
Z badań seksuologa wynika, że co trzeciemu internaucie udało się spotkać z kobietą poznaną w sieci, a tylko co czwarty z nich odbył `realny` stosunek seksualny z tą osobą. Częściej jednak zdarza się samo przeniesienie znajomości do świata rzeczywistego.
Profesor Izdebski przyznaje również, że wciąż największym problemem w małżeństwie pozostaje niezdolność komunikowania o swoich potrzebach przez ograniczenia ze strony naszej kultury i religii. O wiele prościej jest nam fantazjować anonimowo, a w dodatku pisemnie.
SŻ