Nasza Klasa rajem dla podrywaczy!

Ich głównym celem są mężatki, mamią je setkami komplementów, wykorzystują, a swoimi zdobyczami chwalą się w Internecie.
Nasza Klasa rajem dla podrywaczy!
20.02.2009

Nasza Klasa jest polskim fenomenem XXI wieku. Jej popularność i zasięg stały się polem nie tylko do badań socjologów, ale pożywką dla wszystkich żądnych wrażeń. Nową zabawę, którą szczególnie upodobali sobie kawalerowie ze Słupska i okolic, opisał portal Pardon.pl. Nosi ona niewyszukane nazwy: „Mężatkę na pal", „Pożycz żonę". Problem, znając mentalność niektórego typu ludzi, nie dotyczy tylko tej części północnej Polski, a całego kraju.

Graczami są ludzie z półświatka albo udający przynależność do grup przestępczych. Ich głównym celem jest wzbudzanie strachu. Najlepiej robić to fizjonomią godną kulturysty. Idą zatem na skróty, pakują się sterydami, aby przypominać zwierzęta, które kiedyś były ludźmi. Gra polega na uwodzeniu zamężnych kobiet znalezionych na Naszej Klasie. Dodatkowym zadaniem jest upokorzenie "zdobyczy".

W grze obowiązuje punktacja, która pomaga wyłonić zwycięzcę. Punkty dostaje się w zależności od trudności celu, liczby dzieci, długości związku. Najwyżej cenione są żony przedstawicieli służb mundurowych, szczególnie policjantów i żołnierzy.

Panowie, do celów poznawczych używają szablonów z Internetu (z podobnych często korzystają więźniowie zakładów karnych). Jest w nich wiele manipulacji - nawarstwienie komplementów powoduje, że kobiety poddają się czarowi tych niewyszukanych amorów.

Do tej pory historia, którą przedstawił Pardon.pl i której opis można znaleźć na forum gazeta.pl, brzmi wiarygodnie. Autorką postu jest kobieta, która padła ofiarą takich internetowych myśliwych. Od tego momentu gra "Mężatkę na pal" zaczyna przypominać coś pomiędzy filmami szpiegowskimi, amerykańskimi komediami i programem 997, z domieszką pornografii. Łowczy podjeżdża po kobietę, która łyknęła bajerę, swoim tuningowanym BMW i zabiera ją na przejażdżkę. Ofiara, choć widzi, że kierowca nie mówi językiem znanym z wiadomości, wciąż jest pod jego urokiem. Za samochodem jedzie drugie auto, w którym znajduje się komisja sędziowska.

"To, że wielbiciel nie jest Adonisem i mówi mniej płynnie niż brzmiały gotowce, to jej nie przeszkadza, bo liczy się chwila i napakowany gość. Wówczas powolutku podjeżdża van, w ruch idą kamerki i dobre aparaty. Ofiara nic nie zauważa, bo chce, żeby ta chwila trwała i trwała. Widzi tylko to, co chce widzieć. Auto służy jeszcze jakiś czas, zależy od sytuacji, ale głównym celem jest umówienie się w hotelu lub na mecie, na pełną noc albo najwyżej punktowaną - całą dobę. Jest to trudniejsze, bo oszalała i zauroczona jednak chce utrzymać rodzinę. Najlepszym wyjściem jest urwanie jednego dnia z delegacyjnego, rodzinnego lub innego wyjazdu. Noc w zasadzie kończy przyjemną dla ofiary część łowów, ale podobno może to trwać jeszcze jakiś czas, tzw. igranie z mężem".

Teraz zaczyna się nieprzyjemna część zabawy, jej celem jest upokorzenie kobiety, która zdradziła.

„Jedzie pod jej dom, kiedy wie, że są dzieci i mąż. Telefonuje do niej, że ma natychmiast zejść na dół, bo on potrzebuje jej w tej chwili. Ofiara jest przerażona, błaga w łazience, że nie może teraz i rozłącza się. Za moment dostaje MMS z najbardziej intymnym zdjęciem, na którym widać nie tylko jej twarz, ale i najbardziej charakterystyczne cechy jej kobiecości, do natychmiastowego rozpoznania przez męża i wykluczające fotomontaż. Mówi mężowi jakąś idiotyczną wymówkę i pędzi do auta, gdzie łowca teraz już władczo nakazuje zaspokojenie swojej męskości, tu i teraz, a niedaleko oczywiście jurorzy liczą punkty. Na tym łowy się kończą, satysfakcja łowcy jest pełna, gra skończona, ale fotografie i nagrania nie zostają zwrócone - czy to tylko ta jedna fotografia, czy jest ich więcej, ofiara się nie dowie".

Autorka tej opowieści, która jest ofiarą gry, ostrzega kobiety przed prześladowcami. Podobno na specjalnych stronach internetowych uczestnicy „Mężatkę na pal" wymieniają się doświadczeniami, oceniają ofiary, przedstawiają tabelę wyników. Czy historia jest prawdziwa, ciężko zweryfikować. Ofiary podrywaczy raczej niechętnie poinformowałyby otoczenie i policję o takim przypadku. Jednak podobne historie działy się już na świecie. Para oszustów szantażowała najbogatszą Niemkę, Susanne Klatten. Przystojniejszy z nich uwiódł ją, a drugi, za pomocą najnowszych zdobyczy multimedialnych, rejestrował przez wiele lat ich miłosne igraszki. W przeciągu kilku lat para oszustów wyłudziła od spadkobierczyni rodu Quandtów niebotyczne kwoty idące w miliony euro. Za pieniądze wybudowali luksusowy kurort we Włoszech, jednak bogactwem nie cieszyli się długo. Kobieta wreszcie zdecydowała się poinformować policję o szantażu. Obaj sprawcy oczekują na wyroki.

Joanna Martel

Polecane wideo

Komentarze (251)
Ocena: 5 / 5
Anonim (Ocena: 5) 15.03.2010 14:22
czy on sie nie depiluje
odpowiedz
Anonim (Ocena: 5) 08.03.2010 15:41
„Papilocie! Mam 22 lata, za rok wyznaczoną datę ślubu.
odpowiedz
Anonim (Ocena: 5) 09.09.2009 12:33
poraz setny! świat schodzi na psy a nawet gorzej!!!
odpowiedz
Anonim (Ocena: 5) 02.08.2009 11:02
ja jestem ze Słupska:)
odpowiedz
Anonim (Ocena: 5) 28.05.2009 20:58
yy.. ja na nk poznałam swojego chłopaka i jesteśmy razem od pół roku. xd może nie warto zrażać się do wszystkich !? xd
odpowiedz

Polecane dla Ciebie