Polska uchodzi za jeden z najmniej tolerancyjnych krajów na świecie. I nie chodzi wyłącznie o brak politycznej woli do unormowania statusu mniejszości seksualnych. Nastawieniu społeczeństwa do tej kwestii także daleko do zachodnich standardów. Slogany takie jak promowanie lub epatowanie homoseksualizmem są na porządku dziennym. Powód do wstydu? Nie dla wszystkich. Beata twierdzi, że akurat z tego powinniśmy być dumni. Jej zdaniem nasza ojczyzna to ostatni bastion walki z „homopropagandą”.
Otwarcie przyznaje się do antygejowskiego radykalizmu. Jak zaznacza, nikogo nie wyklucza, ani nie chce obrażać. Jej jedynym celem jest obrona tradycyjnych wartości, według których związek to relacja wyłącznie między kobietą i mężczyzną. Co ma do zarzucenia osobom kochającym inaczej? Słuchając jej argumentów trudno nie odnieść wrażenia, że bliższe są jej krzywdzące stereotypy, niż wiarygodne fakty. Publikując tę rozmowę chcemy jedynie pokazać, że tak myślących rodaków wcale nie brakuje. I nie każdy z nich to wyrośnięty osiłek z klubowym szalikiem na szyi.
Kobiety, także bardzo młode, bywają równie mocno uprzedzone. Ta 24-latka nie przebiera w słowach. Jak twierdzi, homofobia to naturalny odruch obronny każdego zdrowego człowieka. „Polska pod flagą biało-czerwoną, a nie tęczową” - głosi.
Zobacz również: Nietypowy sposób na walkę z homofobią: Wysportowani studenci zrzucili ubrania i... (FOTKI)
fot. Thinkstock
Beata: To zbiór wszystkich chorych wymysłów lewaków, którzy twierdzą, że każdy człowiek jest sobie równy i powinien mieć identyczne prawa. Dla nich rodzina to kobieta i mężczyzna, dwóch facetów, dwie kobiety albo nawet większa grupa. Mamy to akceptować, wręcz zachwalać i pozwalać na coraz więcej. Niby w imię wolności. A każdy, kto jest przeciwko, ten zostaje uznany za faszystę albo katolickiego oszołoma.
Tak, ale uważam, że w tej kwestii nie ma to tak dużego znaczenia. Ocena niektórych zjawisk nie zależy od poglądów religijnych. Jeśli chodzi o homoseksualizm - bardziej chodzi o zdrowy rozsądek. Nawet dziecko wie, że dwóch panów albo dwie panie normalnej rodziny nie stworzą i potomstwa z tego nie będzie. Tak więc związki homo są z góry spisane na niepowodzenie. Są pozbawione sensu, więc nie są naturalne.
Finalnie właśnie o to chodzi. Po to kobiety i mężczyźni łączą się w pary. Nie tylko, żeby ze sobą kopulować, jak pary homo, ale doświadczać razem czegoś więcej.
W większości raczej tak. Każdy chyba słyszał, co się dzieje w klubach gejowskich albo jak homoseksualiści umawiają się na randki. Od razu przechodzą do rzeczy, bo im nie zależy na głębokiej relacji, ale rozładowaniu napięcia seksualnego.
Można je policzyć na palcach jednej ręki i nie są na nic dowodem. W związkach heteroseksualnych zdarzają się też patologiczne rodziny, ale to nie oznacza, że wszystkie są takie same. Trzeba patrzeć na większość, żeby wyciągać jakieś wnioski. A fakty są takie, że normalne pary tworzą stałe związki, a homo pobawią się przez chwilę i nic więcej ich nie interesuje.
A co geje mają powiedzieć? Ktoś ich pyta, to operują sloganami, żeby się trochę wybielić. Moje obserwacje są zupełnie inne.
Miałam kiedyś koleżankę, która okazała się lesbijką. Znam też geja. To są bardzo specyficzni ludzie, którzy cały czas czegoś szukają, ale nigdy tego nie znajdą. Oficjalnie twierdzą, że chcą się zakochać, a tak naprawdę zależy im tylko na przyjemności. Nie wiem zupełnie po co im te związki partnerskie, bo małżeństwami nie można tego nazwać.
Tak, to ten polityk, którego programu nikt nie zna, a wszyscy wiedzą, że jest gejem.
Zobacz również: Jesteś w związku z homofobem? Uważaj, on może być KRYPTOGEJEM!
fot. Thinkstock
Bo polska Konstytucja mówi jasno, że małżeństwo to związek kobiety i mężczyzny. Jak pan Biedroń zacznie rządzić krajem, a nie małym miastem, to będzie mógł wprowadzić zmiany. Na to się jednak nie zapowiada, więc musi respektować obowiązujące przepisy.
Lewacka nowomowa. Związek partnerski miałby być zawierany w urzędzie stanu cywilnego i w praktyce niczym nie różniłby się od małżeństwa. Zmiana terminologii nie oznacza, że nagle mówimy o czymś zupełnie innym. Geje chcą brać śluby.
Ale komu na tym zależy? Heteroseksualna większość ma głęboko gdzieś, czy Krzysiek i Michał albo Krysia i Basia są ze sobą miesiąc czy 15 lat. Ich małżeństwo jest dla kraju bez znaczenia, bo nie przyczynia się do zwiększenia populacji.
Proszę zwolnić mnie z odpowiedzi na to pytanie. Byłaby bardzo niecenzuralna.
Podobno tak, ale nie jestem zwolenniczką terminu homofobia. Jak sama nazwa wskazuje, fobia to strach, a ja się gejów i lesbijek nie boję. Ja im współczuję i chcę tylko, żeby znali swoje miejsce w szeregu. Bez wmawiania wszystkim, że oni zasługują na specjalne prawa, to całkowicie normalne i nie ma się czego brzydzić.
Dwie osoby tej samej płci podszywające się pod małżeństwo albo rodzinę to właśnie dodatkowy przywilej. Wszyscy wiemy, że normalny związek to kobieta i mężczyzna, ale osoby LGBT chcą nas zmusić do udawania, że jest inaczej.
Mam wrażenie, że nie byłoby ich tyle, gdyby te osoby zachowywały się normalnie. Nie usprawiedliwiam takich działań, ale zastanawiam się skąd się biorą. Wcześniej geje nie byli tak widoczni i nie słyszało się o żadnych atakach. Teraz nagle do tego dochodzi. Przypadek? Nie sądzę.
Zrzeknę się obywatelstwa i ucieknę do jakiegoś normalnego kraju.
Zobacz również: Jestem kobietą i kocham kobietę