Co singli denerwuje w parach?

Pewne zachowania zakochanych są dla osób samotnych nie do zniesienia!
Co singli denerwuje w parach?
fot. CENTREFOLD, F/W 12/13
22.12.2012

Gdyby ktoś przeprowadził sondę na temat najważniejszych wartości w życiu każdego człowieka, prawdopodobnie większość z nas wymieniłaby miłość. Charakterystyczne motylki w brzuchu i niekwestionowana radość na widok ukochanej osoby są jednak przyjemne tylko wtedy, gdy… ktoś je odwzajemnia. Gorzej, jeśli jesteśmy akurat samotne – wówczas widok zakochanych działa na nas jak płachta na byka.

Co dokładnie denerwuje singli w parach?

zakochani

fot. CENTREFOLD, F/W 12/13

Publiczne pocałunki

Wiele par bez zażenowania całuje się w miejscach publicznych. Bez względu na to, czy są akurat w autobusie, tramwaju, sklepie, klubie, czy w parku, zazwyczaj nie mogą się od siebie odkleić. Nie zwracają przy tym kompletnie uwagi na otaczających ich ludzi, którzy mogą czuć się zażenowani takim widokiem.

- Pamiętam, jak kiedyś jechałam pociągiem do pracy. Był niesamowity ścisk, pasażerowie dosłownie stali ramię w ramię – wspomina internautka EM-mma. – Obok mnie znalazła się akurat jakaś zakochana parka. Co chwilę cmokali się w usta z nieapetycznym mlaśnięciem i pocierali się nosami. W pewnym momencie zaczęłam liczyć, co ile sekund odbywa się ten irytujący cmok. Wyszło, że… co trzy! Podróż do pracy zajmuje mi 20 minut, więc możecie sobie łatwo policzyć, ile razy gołąbeczki pocałowały się w tym czasie. To był dla mnie koszmar, a przy każdym kolejnym mlaśnięciu przechodziły mnie po plecach nieprzyjemne ciary. Brrr…

zakochani

fot. CENTREFOLD, F/W 12/13

Czułe szeptanie do ucha

Zakochani zazwyczaj nie widzą świata poza sobą. Nawet jeżeli znajdują się akurat na spotkaniu ze znajomymi, dostrzegają tylko siebie.

- Kiedyś zaprosiłam na domówkę parę osób, w tym moją koleżankę i jej nowego chłopaka. Cieszyłam się, że Marysia przyjdzie, bo zawsze była bardzo wesoła i potrafiła rozruszać nawet najbardziej ospałe towarzystwo. Niestety, tym razem się przeliczyłam – opowiada na jednym z for Daga_88. – Przez całą imprezę Marysia i Jacek siedzieli w kącie i gruchali sobie do ucha. Ściskali się za rączki i mało ich obchodziło to, co dzieje się dookoła. Pamiętam, że nie zamieniłam z Marysią wtedy ani słowa. To przykre, że tak samolubnie się zachowali.

zakochani

fot. CENTREFOLD, F/W 12/13

Brak babskich wyjść

Kiedy kobieta i mężczyzna wchodzą w nowy związek, na początku są nierozłączni. Niestety, często tracą na tym ich przyjaciele.

- Zanim Monika zaczęła spotykać się z Arkiem, naszą piątkową tradycją był babski wieczór. Siedziałyśmy wtedy albo u niej, albo u mnie, przebierałyśmy się w piżamy, robiłyśmy sobie maseczki, malowałyśmy paznokcie i oglądałyśmy durnowate seriale. Kochałam te nasze przyjacielskie wygłupy – wspomina 23-letnia Ania z Warszawy. – Potem jednak w życiu Moniki pojawił się Arek, a ja poszłam w odstawkę. Babskiego wieczoru nie miałyśmy już od roku, bo ona na wszystkie nasze spotkania zabiera swojego faceta. Są nierozłączni, a mnie to działa na nerwy! Sama mam partnera, ale nie spędzam z nim każdej wolnej chwili. To zdrowe czasem od siebie odpocząć…

zakochani

fot. CENTREFOLD, F/W 12/13

Ciągłe wiszenie na telefonie

Choć zakochani spędzają w swoim towarzystwie sporo czasu, ciągle czują potrzebę, aby co kilka minut do siebie dzwonić lub pisać. Nawet jeżeli właśnie są na spotkaniu ze znajomymi…

- Kilka dni temu ja, Majka i Ewelina poszłyśmy razem na obiad. Nie widziałyśmy się od paru tygodni, dlatego cieszyłam się, że porozmawiamy sobie na spokojnie. Niestety, w czasie posiłku Ewelina ciągle rozmawiała ze swoim facetem przez telefon i szczegółowo streszczała mu, co każda z nas ma na talerzu, o czym akurat gadamy i do której mniej więcej potrwa nasze spotkanie. Jakby tego było mało, kiedy kończyła telefoniczną pogawędkę z chłopakiem, zaczynała pisać do niego SMS-y. To było po prostu niekulturalne – ocenia internautka Meg-R.

zakochani

fot. CENTREFOLD, F/W 12/13

Infantylne zdrobnienia

Czasami można odnieść wrażenie, że zakochani zupełnie nie pamiętają, jak mają na imię. Bez względu na to, czy znajdują się sam na sam, czy w miejscu pełnym ludzi, zwracają się bowiem do siebie pieszczotliwie „misiaczku”, „żabciu”, „rybko”, czy „króliczku”.

- Na studiach mamy irytującą parkę, z której wszyscy się naśmiewają za plecami. Wcale im nie współczuję, bo sami są sobie winni. Nie dość, że na przerwach między zajęciami jedzą razem jedną kanapkę, a potem się całują (ohyda!), to w dodatku ciągle mówią do siebie „Pysiu” i „Ptysiu”. Żałosne! – ocenia ostro na jednym z for Gabi.

A co Was najbardziej denerwuje w zakochanych, drogie dziewczyny?

Polecane wideo

Komentarze (120)
Ocena: 4.82 / 5
Szprocia (Ocena: 3) 08.09.2022 14:44
Gdy jeszcze byłam singielką nie miałam nic przeciwko zachowaniom wyżej wymienionym. Zależy od osoby. Jednym to irytuje drugich nie.
odpowiedz
Hahaha (Ocena: 5) 25.01.2018 14:45
Ale ZENADA!!!!! TAKICH ODRAZU ZAMKNĄĆ ROZDZIELIC NA DWA LATA NAJLEPIEJ ZABIC WSIĘ NICH. TA.PSYCHICZNA CHOROBE TO TRZEBA LECZYCBYŁO ,LIZANIE SIE PUBLICZNE TO ZBRODNIA TO SA IDIOCI POWINNO SIE ICH OSOBNO W KLATKACH TRZYMAC!!!
odpowiedz
gość (Ocena: 5) 14.12.2016 15:08
Dlaczego nadal mnie prowokujecie tym artykułem? to bydło jest ZŁEM czy wy możecie to pojąć? że to ZŁO nie rozumiecie tego że oni robią złe rzeczy? jakakolwiek bliskość jest zła.
odpowiedz
gość (Ocena: 1) 08.11.2016 16:40
Wszystko mnie denerwuje w nich, w tym bydle, muszę nienawidzić seksu bo tak zostałem wychowany, przez lata tłumię swoją seksualność przez to jestem sfrustrowany, pary jak ja nienawidzę nawet tego słowa to złe ZŁO rozumiecie? co się musi stać żebyście to zrozumieli? to ZŁO.
odpowiedz
gość (Ocena: 1) 05.07.2016 15:40
Jak by ojciec wziął pasa to by im się odechciało całować, przytulać itp. tak mnie wychowywano że musiałem tłumić swoją seksualność, miałem poczucie winy że odczuwam popęd seksualny, dlatego takie zachowania postrzegam jako złe, takie wychowanie i lata przymusowej wstrzemięźliwości seksualnej sprawiły że jestem sfrustrowany seksualnie ale kogo to obchodzi.
odpowiedz

Polecane dla Ciebie