Ludzie kochają się 1,5 raza w tygodniu. Przodują Amerykanie, którzy kochają się 132 razy w roku, średnio po 28 minut. Polacy zaś ponad 120 razy, po 15 min, tylko minutę krócej niż Francuzi.
Jak dowodzą badania, to mężczyźni potrzebują więcej seksu. Przeciętny pan uprawia miłość 103 razy do roku, a kobiety tylko 88 razy.
Według szacunków, ok. 4 - 5 proc. populacji to uzależnieni od seksu, a o naszym uzależnieniu świadczą przebyte orgazmy. Jeśli przekroczyłaś od 7 do 8 orgazmów na tydzień, jesteś seksoholiczką.
Zobacz, jak zbawienny wpływ na nas ma seks:
1. Kochając się z partnerem, zbliżacie się do siebie. Intymna sfera zarezerwowana tylko dla was daje poczucie bezpieczeństwa i buduje zaufanie. Uniesienia w sypialni powodują, że chętniej całujemy się i okazujemy sobie czułość także poza nią.
2. Zbliżenie jest źródłem niezwykłego podniecenia i rozkoszy. I nie chodzi o sam orgazm. Już gra wstępna, a nawet myślenie o wieczornych igraszkach z partnerem dostarczają nam przyjemności, którą trudno porównać z czymś innym.
3. Jeśli widzimy, jak podniecająco działamy na mężczyznę i ile dajemy mu rozkoszy, czujemy się piękniejsze oraz bardziej wartościowe. Namiętny seks zapewnia poczucie, że partner w pełni nas akceptuje.
4. Miłosne pieszczoty działają jak rozluźniający masaż. Przywracają też równowagę hormonalną, którą zaburzył stres. Kiedy się kochamy, organizm produkuje serotoninę - hormon szczęścia, więc mamy dobry nastrój. Substancja ta ułatwia też zasypianie. Rozluźnione i oderwane od problemów zapadamy w błogi sen, w ramionach ukochanego.
5. Podczas miłosnych igraszek naturalnie spalamy kalorie. Ile? To zależy od aktywności. Przy namiętnym pocałunku tracimy ich ok. 20. Gra wstępna to ok. 50 kalorii, a przy stosunku możesz stracić ich nawet do 800! Uprawiając seks, trenujesz też mięśnie. Ich naprzemienne napinanie i rozluźnianie modeluje sylwetkę.