Rodzice odradzają mi zostania fryzjerką. Posłuchać ich? Marta, 18 l.

30.03.2017

Chodzę do liceum, ale wiem, że marnuję swój czas. Co mi da takie wykształcenie? Nie mam zamiaru iść na studia, bo tego, co tak naprawdę lubię robić, na studiach się nie nauczę. Mnie się wydaje, że jestem ofiarą ambicji rodziców. Im się wydaje, że mogą za mnie o wszystkim decydować. Skoro oni wykonują prestiżowy zawód, to ja muszę być przynajmniej tak samo dobra... Ale to nie dla mnie. Do tej pory nie umiałam się sprzeciwić. Tłumaczyłam, że chcę robić coś innego, ale stawiali na swoim.

To przez nich poszłam do liceum, a nie technikum, gdzie chciałam ćwiczyć swój wymarzony zawód fryzjerki. Miałabym pracę zaraz po skończeniu szkoły średniej, a teraz co mam zrobić? Tylko tracę bez sensu czas, bo ja na studiach się nie widzę. Zwłaszcza takich, jakie sobie wymyślili. Oboje są prawnikami. Tata broni klientów, mama zrobiła też specjalizację notarialną. Super zarabiają, mają poważanie i nie pozwolą mi na to, żebym zniszczyła ich dobre imię.

Wychodzi na to, że zawód fryzjerki to jakaś hańba. Tylko dlatego, że nie wymaga studiów, ale praktycznych umiejętności i talentu. No właśnie, ich nie interesuje co ja lubię i do czego mam talent. Dużo wcześniej wymyślili sobie, że mam kontynuować ich drogę. Wbrew sobie. Ciekawe, jak to ma się udać, skoro to mnie w ogóle nie interesuje. Nie mam zamiaru przez 5 lat wkuwać, żeby potem przez całe życie się męczyć w jakichś sądach i kancelariach. Moje jedyne marzenie to własny salon kosmetyczny.

Mają pieniądze i mogliby mi pomóc rozkręcić biznes. Ja bym czesała i strzygła klientki, zatrudniłabym też kogoś od makijażu, manicure itd. W takich miejscach też można dobrze zarobić. A przynajmniej wiedziałabym, że mam pracę, którą kocham. Na razie pozostaje mi chodzenie do zaprzyjaźnionej fryzjerki i patrzenie, jak pracuje. A w odpowiedniej szkole dostałabym wiedzę, miałabym praktyki i w ogóle byłoby inaczej.

To nie jest moja chwilowa zachcianka. Zawsze lubiłam czesać lalki, potem upiększałam siostrę, nawet mama pozwalała się bawić jej włosami. Rodzice dobrze wiedzą, że to moja pasja i już dużo potrafię. Tylko, że teraz nawet nie ma o tym mowy. Mam się nie rozpraszać, żeby jak najlepiej napisać maturę, dostać się na dzienne prawo i żyć dalej według ich scenariusza. Jestem tym kompletnie załamana. Boję się, że jak się sprzeciwię, to przestaną się mną interesować i już na nic nie będę mogła liczyć.

Już nawet mogę skończyć to liceum, bo przecież nie wrócę teraz do technikum, ale chciałabym pójść dodatkowo na kurs fryzjerski. Oni mówią nie i na pewno za to nie zapłacą. Nie rozumiem ich. Chyba bardziej im zależy na mojej karierze, niż szczęściu.

Co mam zrobić?

Marta

18 % tak
82 % nie

Polecane wideo

Komentarze (4)
Ocena: 4 / 5
gość (Ocena: 5) 30.03.2017 16:40
Moja kuzynka wbrew woli rodziców została fryzjerką, poszła do technikum, zrobiła maturę. Nie poprzestała na tym żeby pracować w zawodzie. Dorabiała sobie w salonie, a w każdej wolnej chwili dojeżdżała na różne kursy fryzjerskie. Na jednym z nim poznała jednego z najbardziej znanych fryzjerów w Polsce. Poznał się na jej talencie i teraz często zabiera ją ze sobą na różnego rodzaje festiwale, pokazy. Są fryzjerki i fryzjerki, Można być fryzjerką z ambicjami. Nie trzeba koniecznie siedzieć w salonie i czesać babcie.
odpowiedz
gość (Ocena: 5) 30.03.2017 16:29
Napisz maturę, a potem idź do szkoły policealnej. Są za darmo, i trwają tylko dwa lata. To Ty przeżywasz swoje życie, nie Twoi rodzice.
odpowiedz
gość (Ocena: 5) 30.03.2017 09:12
Koleżanka mojej siostry jest fryzjerką. Ma własny salon, jest sama sobie szefową i zarabia pieniądze robiąc to co kocha. Ma lepiej niż nie jedna osoba z wyższym wykształceniem, a jest po zawodówce. Nie słuchaj rodziców. To twoje życie i masz prawo ułożyć je sobie tak jak chcesz.
odpowiedz
gość (Ocena: 1) 30.03.2017 08:46
zarobić w wakacje na kurs i iść na niego tak czy siak
odpowiedz

Polecane dla Ciebie