Od dłuższego czasu brat pożyczał ode mnie pewne kwoty pieniędzy. Zawsze oddawał w terminie, więc nie zadawałam żadnych pytań. Usłyszałam, że jego dziewczyna miewa kosztowne zachcianki, więc wzięłam to za pewnik. Niedawno pożyczył o wiele większą kwotę niż do tej pory, obiecując że pieniądze wrócą do mnie za tydzień i wtedy wszystko mi wyjaśni. Wczoraj otrzymałam maila z wyjaśnieniem, że jest zadłużony w 3 bankach i zaciągnął kilka pożyczek pozabankowych, jego zadłużenie wynosi 65 tysięcy złotych, a w chwili obecnej nie jest w stanie tego kontrolować i ubiega się o konsolidację, w związku z czym prosi mnie o poręczenie.
W naszym domu nigdy nie było pieniędzy, 4 dzieci i ojciec który odszedł zaraz po urodzeniu najmłodszego. Dla mnie to był zawsze priorytet: zdobyć pieniądze. Jestem właśnie na IV roku studiów (zaocznych, bo mama nie była w stanie zapewnić dziennych), pracuję, wyprowadziłam się i wyszłam na prostą.
A teraz taka prośba...
Przepłakałam całą noc, kiedy się o tym dowiedziałam, ale teraz jestem po prostu przerażona. Jak można mieć rodzinę, dziewczynę i z premedytacją wpakować się w takie coś? Przecież to się nie stało w ciągu jednej nocy. Gdyby mój brat był jeszcze jakimś głupkiem, ale przez cały okres edukacji jeździł na olimpiady z matematyki. Tak trudno było wyliczyć, że to nie może się udać?
Nie wiem co robi poręczyciel i jaka jest jego rola, ale domyślam się, że jeżeli mój brat nie będzie systematycznie płacił rat, to pieniądze będą ściągane z mojego konta. A nie wierzę, że będzie to spłacał. Ktoś, kto ma 21 lat i zadłużenie na kwotę 65 tys. nie jest godny zaufania. Jakiegokolwiek.
Jest jeszcze drugi brat, który pokazał mu ten serwis bukmacherski, z którym żyje pod jednym dachem przez cały ten czas i który o niczym nie wie. Jeździ porządnym samochodem, chwali się śmiesznymi wygranymi za 100 PLN i nie ma pojęcia, że jego młodszy brat właśnie przegrał życie. Mam ochotę wziąć go za szmaty, powiedzieć o wszystkim i zmusić, że spłacił z nim ten ohydny dług.
Co ja mam zrobić? Mam mu pomóc? Mam zaryzykować ostatni rok studiów i moje skromne autko? Mam rzucić moje dobre, ułożone życie, bo on nawalił? Wiem, że rodzina jest zawsze na pierwszym miejscu, ale po raz pierwszy targa mną czysta nienawiść i nie będę w stanie nigdy zrozumieć tego co zrobił.
Iga