Nie wiem jak zacząć ten list, pewnie dostajecie codziennie mnóstwo podobnych... Mam nadzieję, że zostanę potraktowana poważnie. Chciałam opowiedzieć swoją historię, ponieważ już nie radzę sobie sama. Często czytam Wasze listy od czytelniczek o ich życiu, pracy itp. Otóż, moja historia jest dość skomplikowana, ale może być przestrogą dla wielu młodych dziewczyn.
Mam 22 lata, jestem matką rocznego synka i żoną. Wydaje się, że mam wszystko o czym marzy każda młoda kobieta, lecz żyję w kłamstwie... Zacznę od początku... Miałam chłopaka, byliśmy w związku od kilku lat, poznaliśmy się w szkole, nie układało nam się, po kilku latach miłość zastąpiło przyzwyczajenie. Dwa lata temu poznałam (dajmy mu na imię Paweł) Pawła. Był to kolega mojego chłopaka - luźne rozmowy, później flirt, wydawało się, że jesteśmy tacy sami, razem spędziliśmy wiele godzin. Aż ciężko mi to mówić, lecz zakochałam się z wzajemnością.
W tym błogim stanie trwałam przez kilka miesięcy, próbując się rozstać z chłopakiem, lecz nie potrafiłam, bałam się go, jego reakcji. I stało się. Zaszłam w ciążę. Było to dziecko nowego znajomego, Pawła. Powiedziałam mu, że jestem w ciąży, lecz jego pierwsza reakcja nie była taka, jaką sobie wyobrażałam. Kazał usunąć dziecko. Po kilku godzinach zmienił zdanie, lecz dla mnie liczyły się ciągle pierwsze słowa...
Na te słowa odpowiedź była dla mnie oczywista, nie zrobię tego. Bez namysłu powiedziałam, że nie mam pewności czy to jego dziecko i uciekłam. Wróciłam do chłopaka. Paweł szukał później ze mną kontaktu, lecz ukrywałam się. Wzięłam ślub z moim chłopakiem i urodziłam dziecko. Kocham je ponad wszystko, lecz oszukuję wiele osób i jest mi coraz ciężej z tym.
Wiem, ze Paweł był miłością mojego życia, mimo wszystko nadal go kocham.
Dzwoniłam do niego wiele razy, lecz nie miałam odwagi umówić się na spotkanie, tylko słuchałam jego głosu, mieszkamy w jednym mieście, i choć wyjechał na studia, często go widzę... Nie wiem co mam zrobić, czy w tym tkwić dalej i oszukiwać wszystkich czy powiedzieć prawdę. Liczę na szczerą odpowiedź, nie mam się do kogo z tym zwrócić.
Justyna