Na ten temat nigdzie się głośno nie mówi, także nie wiem. Wolałabym się nie najeść wstydu na porodówce, chociaż wiem, że lekarze różne rzeczy już widzieli. Powiem wprost - zazwyczaj nie depiluję okolicy intymnej do zera. Raczej skracam maszynką elektryczną. Zostaje może centymetr owłosienia i tak mi pasuje. Ciarki mnie przechodzą, jak pomyślę o pozbyciu się wszystkich włosków. Wolałabym tam nie zbliżać żyletki.
Ale teraz sama już nie wiem, co powinnam zrobić. Na zdrowy rozum, to może w jakiś sposób utrudnić poród. Zwłaszcza, jak będzie trzeba coś tam szyć i się okaże, że najpierw pielęgniarki będą musiały mnie ogolić. To może lepiej to zrobić za wczasu i się tak nie ośmieszać? Jakoś nie mam śmiałości, żeby o to zapytać bardziej doświadczone koleżanki.
Zupełnie nie wiem, jak się w szpitalach patrzy na takie rzeczy. Przyjdzie owłosiona - zaniedbana? Całkiem ogolona - wulgarna? Niby chodzi tylko o owłosienie, a interpretacje mogą być różne. Od strony praktycznej też się nie orientuję, jak to wyglada. Czy włosy mogą być, a może przeszkadzają? Czytałam różne książki i artykuły o porodach, ale na ten temat wszystkie milczą.
A jak Wy uważacie? Czy powinnam się całkiem wydepilować na chwilę przed rozwiązaniem czy zupełnie sobie odpuścić i mogę wystąpić z dżunglą? Tylko się nie śmiejcie. To naprawdę mnie teraz najbardziej interesuje…
Ilona