Podobno darowanemu koniowi nie zagląda się w zęby, ale mimo wszystko chciałam o coś zapytać. Zostałam zaproszona na ślub w połowie września. Ja + osoba towarzysząca i moi rodzice. Na każdym zaproszeniu jest taki niby zabawny wierszyk, że para młoda już wszystko posiada i najchętniej przyjmą gotówkę. Wręcz zakazuje się przynoszenia prezentów rzeczowych, bo w domyśle to są graty, które nikomu się nie przydadzą. Wyciągają ręce tylko po pełne koperty.
Pomijam, że to moim zdaniem bezczelne. To wręcz szantaż emocjonalny - napisaliśmy, czego chcemy, więc nie waż się dawać niczego innego. Tylko kasa się liczy. Ja mam do tego dość luźny stosunek i raczej się nie przejęłam. Oczywiście do koperty coś tam wrzucę, żeby przynajmniej pokryć koszt ugoszczenia mnie. Ale zasadniczy prezent chcę kupić sama i im wręczyć.
Mój chłopak twierdzi, że tak nie wypada. Skoro para młoda wyraziła inne życzenie, to teraz niegrzecznie byłoby ich nie posłuchać. No cóż, ja bym chciała gwiazdkę z nieba, ale nie obrażam się, że nikt mi jej jeszcze nie podarował. Młodzi powinni się cieszyć, że w ogóle się tam pojawię i coś im dam. Cokolwiek by to nie było. Nie wolno wybrzydzać, kiedy ktoś ci coś wręcza. Wypatrzyłam dla nich piękny zestaw do domowego spa.
W wielkim koszu byłyby szlafroki z wyhaftowanymi imionami, ręczniki, rękawice do masażu, ekskluzywne kosmetyki i kilka fajnych rzeczy, dzięki którym w domowej łazience mogliby się poczuć jak w sanatorium. Podoba mi się ten pomysł i mam ostatni moment, żeby go kupić. Biję się z myślami. Postawić na swoim czy dać się zastraszyć…
Trudno to inaczej nazwać. Niby to tylko śmieszny wierszyk, ale przekaz jest brutalny - dawać kasę. Spokojnie, 2-3 stówki dam, ale chcę też przekazać coś bardziej osobistego i od siebie. Pieniądze łatwo włożyć do koperty, jeśli się je ma. Żeby znaleźć fajny rzeczowy prezent, to trzeba pomyśleć i poszukać. Wymaga to jakiegoś wkładu własnego. I choćby dlatego nie chcę rezygnować z tej opcji. Trochę pieniędzy i drobny upominek (wcale nie tani).
Co o tym myślicie? Pytam zwłaszcza dziewczyny, które już są po ślubie. Pewnie też prosiłyście o kasę, a ktoś jednak przyniósł coś innego. Czułyście się urażone? Nie za bardzo rozumiem takie myślenie, ale proszę o szczerość. Na siłę nikogo uszczęśliwiać nie chcę. Po prostu wydaje mi się, że każdy powinien mieć prawo zrobić to po swojemu.
Magda