Czy muszę się tłumaczyć, że nie jestem anorektyczką? Ula, 18 l.

16.08.2016

Ciągle się słyszy, że dziewczyny w moim wieku chcą się odchudzić. Nie podoba im się brzuch, nogi, wszystko. Głodzą się, stosują diety, ćwiczą. Ja mam zupełnie inny problem. Nawet gdybym chciała przytyć, to nie potrafię! Co bym nie zjadła, to w ogóle tego po mnie nie widać. A poza tym, to wcale nie chcę być większa, bo czuję się dobrze w mojej skórze. Byłoby super, gdyby inni mi na to pozwolili. Teraz czuję, że nie jestem akceptowana. Niektórzy wmawiają mi anoreksję, bo podobno inaczej nie da się wytłumaczyć mojej figury.

Mój wskaźnik BMI wskazuje na to, że niby jestem niedożywiona. Ale to nie jest prawda. Czuję się świetnie, a na dodatek wszystkie badania to potwierdzają. Mam idealne wyniki. Lekarka stwierdziła, że taką mam po prostu budowę i nic z tym nie zrobię. Normalnie bym się tym nie martwiła, bo lepiej być chudą osobą, ale te ciągłe komentarze innych mnie dobijają. Przyklejono mi łatkę anorektyczki.

Na korytarzu w szkole już od lat słyszę, że jestem szkieletorem i na pewno się głodzę. Kiedy ktoś mnie zobaczy ze słodką drożdżówką i colą, to jest szok, bo przecież anorektyczki tak się nie odżywiają. Zaraz się śmieją, że pewnie po wszystkim pójdę zwymiotować, bo nie wytrzymam z tyloma kaloriami w sobie. No to jeszcze wychodzi na to, że mam bulimię. Nawet koleżanki nie są w tym temacie delikatnie, bo np. przed WF-em liczyły moje żebra, które są bardzo widoczne.

Strasznie śmieszne, naprawdę... A ja zapadam się pod ziemię. Robi się ze mnie kogoś chorego, kto nie panuje nad swoim ciałem. Prawda jest inna – nie robię i nigdy nie robiłam nic, żeby być taka chuda. To po prostu się stało i nic z tym nie zrobię. Czasami wydaje mi się, że z kilkoma kilogramami więcej wyglądałabym ładniej, ale co z tego? Mogę jeść codziennie w fast foodach i nie przytyję więcej, niż pół kilo. Muszę się wszystkim tłumaczyć z tego, że jestem taka, jaka jestem. I tak mi nie wierzą.

Wszyscy już są przekonani, że się głodzę. Jeśli już coś przy nich jem, to na pewno na pokaz. Tylko po to, żeby moja groźna choroba się nie wydała. Zaczyna mnie to już męczyć. Niech się tłumaczą grubasy, a nie ja! Oni mają wiele na sumieniu, że doprowadzili się do takiego stanu. Ja nie mam wpływu na swoje ciało. Żadnego. Koniec, kropka.

Łatwo powiedzieć, żebym się nie przejmowała, ale ja słyszę takie głupie teksty praktycznie codziennie. Nawet moja babcia mnie ostrzegała, żebym zaczęła jeść. Na pewno wzięłam przykład z wychudzonych modelek i chcę być taka jak one. Czy to tak trudno zrozumieć, że mam dobrą przemianę materii i tłuszcz się mnie nie trzyma?

Jak widzicie, i tak źle, i tak niedobrze. Dostaje się otyłym, a chudym chyba jeszcze bardziej!

Ula

24 % tak
76 % nie

Polecane wideo

Komentarze (8)
Ocena: 5 / 5
gość (Ocena: 5) 16.08.2016 21:46
Kochana, doskonale rozumiem. Byłam przeraźliwie chuda w twoim wieku, gdzieś przy wzroście 168 ważyłam jakieś 45 kg, jak nie mniej. I nie mogłam przytyć. dopiero gdzieś na studiach (z wiekiem odrobinę zaczął zwalniać metabolizm) ,,dobiłam'' do magicznej 50 kg.. jednak dosłownie miałam psychoze na punkcie jedzenia, wyglądu.. wyjście na plażę, na basen odpadało.Również liczono mi żebra, ręce zaglądano w talerz, pytano ,,czy jem w ogóle''. Obecnie mam 26 lat, jestem szczupła, nie chuda, chociaż niektóre złośliwe babska twierdzą inaczej (przytyłam trochę ćwiczac- to jednak zmienia sylwetkę i pilnując czy jem wystarczająco kalorycznie). Jem co chce, kiedy chce i jak chce (chociaż wiem, że to nie zdrowe), jedyny minus u mnie obecnie to niestety płaska klata, no ale co poradzę. Teraz wiele osób mi zazdrości i sywletki i tego, że nic nie muszę robić, żeby tak wyglądać. Głowa do góry :) O dziwo, wielu mężczynom podobają się szczupłe dziewczyny..
odpowiedz
gość (Ocena: 5) 16.08.2016 11:14
Doskonale Cię rozumiem. Ja przy wzroście 162cm w najlepszym czasie ważę 40,5 kg. Od małego dziecka byłam stale szykanowana z powodu mojego wyglądu. Wyzywanie od anorektyczek to jeszcze nic! Ludzie wyśmiewali się nawet z tego, że mam mały rozmiar stopy, że mam chude palce, że jestem płaska, że wyglądam jak niedożywiony chłopak, a gdy poszlam po gimnazjum do nowej szkoły, cóż... chcieli mnie zmusić do zjedzenia starego kawałka chleba, który walał się po podłodze korytarza, bo "wyglądam na niedożywioną". Ciągle mierzono moje nadgarstki, brzuch, ramiona, nogi, ciągle podnoszono mnie by stwierdzić że "w ogóle nic nie ważę". Ludzie są naprawdę okropni, ale nie będę Ci pisać prostego "nie przejmuj się", bo to nic nie da. Do tego trzeba CZASU. Trzeba nauczyć się z tym żyć. Trzeba dojść do tego, że to nie nasze rozumowanie jest błędne, tylko ich. Trzeba zrozumieć, że większość dziewcząt robi to dlatego, że po prostu Ci zazdroszczą - bo możesz jeść co chcesz i nadal rewelacyjnie wyglądać, a one po zjedzeniu jednego cukierka mają już 2kg na plusie. Zacznij wierzyć w siebie. Zacznij robić ćwiczenia na rozbudowanie mięśni - chociażby pośladkowych, wtedy poczujesz się nieco "większa" i bardziej kobieca. Spróbuj pójść do dietetyka - mnie to za bardzo nie pomogło, ale może akurat u Ciebie się sprawdzi. Ja na swoim przykładzie mogę dodać jeszcze tyle, iż po 1 - w tym wieku nie uciekniesz od wyzwisk i obrażania, ale kiedy opuścisz już liceum czy tam technikum i znajdziesz sobie pracę, mało kto już będzie zwracał uwagę na Twoją chudość, a po 2 - pracując zmienisz totalnie swój ryb życia, będziesz jadła więcej i to przełoży się w kilogramach na Twoim ciele. Nie uciekaj się do fast foodów, bo takie jedzenie także nie pomaga, szczególnie Twojemu zdrowiu, i wprowadzi dobry nawyk - oczywiście od czasu do czasu można, byle nie z przesadą. Ale przede wszystkim, UWIERZ W SIEBIE. Naprawdę, życzę Ci powodzenia z całego serca, bo wiem, co to znaczy być "tym chudzielcem" Pozdrawiam serdecznie!
odpowiedz
gość (Ocena: 5) 16.08.2016 10:06
znam ten bol. jestem przerazliwie chuda 45kg przy 167. A jem jak odkurzacz. .niestety ludzie nie rozumieja ze taka mam przemiane materii.
zobacz odpowiedzi (1)
gość (Ocena: 5) 16.08.2016 08:26
Zazdroszczę Ci trochę bo ja też kiedyś byłam chuda, a raczej normalna bo zawsze miałam szeroki tyłek ale przynajmniej płaski brzuch i takie w miarę nogi ale od kiedy zaczęłam chorować na tarczycę to przytyłam 10 kg nawet mimo tego że lepiej się odżywiam i więcej się ruszam niż kiedyś, teraz jestem prawie na granicy nadwagi :/ możesz spróbować iść do dietetyczki ona Ci dobierze taką dietę że zdrowo trochę przytyjesz i wymodelujesz ciało jeśli będziesz jeszcze trochę do tego ćwiczyć :) a tak w ogóle nie przejmuj się głupim gadaniem innych, pewnie mają też swoje kompleksy, nikt nie jest idealny :) olej ich lub odpowiadaj jakąś cięto ripostą na głupie gadanie i nie dawaj po sobie znać że się przejmujesz docinkami to odpuszczą :)
odpowiedz
gość (Ocena: 5) 16.08.2016 08:19
Mam ten sam problem. Docinki docinkami, z tym, że na dłuższą metę taka niedowaga nie jest zdrowa i często wynika np. z nieświadomego posiadania pasożytów. Jak miałam 18 lat czułam się świetnie z moimi 44 kg, ale po dziesięciu latach mam potężne problemy z hormonami, które syntezują się w tłuszczu (którego nie mam w ciele). Ginekolog radzi mi przytycie minimum 3-4 kg, by poprawić funkcjonowanie układu hormonalnego, a tu kiszka. Także na ten moment to możesz się cieszyć z takiej wagi, ale potem robi się mniej wesoło.
odpowiedz

Polecane dla Ciebie