Biję się z myślami, bo podobno jak dają, to trzeba brać. Ale z drugiej strony uważam, że to by było nie do końca fair. Powodzi mi się, na brak pieniędzy nie narzekam, moim dzieciom niczego nie brakuje, a tu rząd chce mi płacić za bycie matką. Mam troje pociech, więc według całego tego programu 500+ należy nam się 1000 zł za dwójkę.
Pieniądze nie śmierdzą i zawsze miałabym je na co wydać albo zainwestować, ale czuję się rozdarta. Nie jesteśmy bogatym państwem, ludzie mają jeszcze inne potrzeby, a ja mam wyciągać rękę po jałmużnę, której tak naprawdę nie potrzebuję?
Mam w domu wniosek i nie wiem czy powinnam go wypełnić.
Zgodnie z prawem powinnam, bo skoro takie reguły ustalili, to nie mam się co sprzeczać. Mam dzieci, więc kasa się należy. Ale jak się tak zastanawiam, to w sumie nie wiem z jakiej okazji. Stać nas na wszystko, czego potrzebujemy. Dzieci mają się w co ubrać, co jeść i gdzie spać. Wyjeżdżamy na wakacje i ferie, mamy samochód, stać nas na dodatkowe zajęcia.
To po co państwo jeszcze mi dokłada? Żeby powodziło nam się jeszcze lepiej, a biedniejsi nam zazdrościli? Albo zarzucali, że okradamy ojczyznę, bo jesteśmy łasi na pieniądze?
Mąż mówi, że wniosek trzeba złożyć. Jak ktoś nie przemyślał tematu, to niech ma za swoje.
Ja też uważam, ze ten program jest pozbawiony sensu. Wsparcie należało skierować do ludzi, którzy naprawdę tego potrzebują. Takim, którym ledwo starcza do pierwszego, nie mają kasy na książki i kursy. Wtedy to ma sens. A najlepiej, gdyby to było zwolnienie z podatku, a nie najpierw zabieranie pieniędzy, a potem ich oddawanie.
Jakbyście się zachowały na moim miejscu? Ludzie mnie znają i wiedzą, jak mi się żyje. Jak się dowiedzą o tym, że biorę 500+, to mnie wyśmieją. I wiecie co? Wcale im się nie dziwię, bo też uważam, że nie tak to powinno wyglądać.
Aleksandra