Piszę z dosyć poważnym problemem. Ponad pół roku temu odnowiłam kontakty z moim dawnym chłopakiem. Spotykaliśmy się mając po 15 lat, a więc to była taka młodzieńcza miłość. Zranił mnie i oszukał , więc się rozstaliśmy. Potem kilka lat nie mieliśmy kontaktu, aż jakiś czas temu odezwał się do mnie na Facebooku. Początkowo nie byłam zainteresowana tą znajomością, ale pomyślałam, że co mi szkodzi. To wszystko co złe było dawno. Poza tym bardzo przepraszał i myślałam, że to jest szczere. Tak od słowa do słowa i zaczęliśmy gadać ze sobą niemal codziennie.
Tematów nigdy nam nie brakowało. On akurat był za granicą w pracy. Mimo, że coraz lepiej mi się z nim rozmawiało i czułam taką bratnią duszę w jego osobie to nie oczekiwałam od tej znajomości niczego więcej poza przyjaźnią. Zresztą on sam niedawno rozstał się z dziewczyną po kilku latach, więc nawet nie chciałam go naciskać na cokolwiek. Przed Bożym Narodzeniem wrócił do kraju i spotkaliśmy się na piwo. Spędziliśmy miły wieczór i cudownie czułam się w jego towarzystwie, jednak nie powiedziałam tego głośno. Bardzo mnie komplementował i nie ukrywam, że miło było to wszystko słyszeć.
Niedługo po tym wyznał mi, że nie może przestać myśleć o naszym spotkaniu i chciałby czegoś więcej, jednak boi się, bo wiosną może wrócić za granicę na długi okres czasu, a nie chciałby żyć ze mną na odległość. Jednak spotykaliśmy się dalej na stopie koleżeńskiej. Pewnego razu zadzwonił do mnie wieczorem z pytaniem czy wyjdziemy na spacer. Słyszałam, że był lekko podpity, bo to było w drugi dzień świąt. Zamiast na spacer poszliśmy do niego. Przytulił mnie i pocałował kilkakrotnie. Posiedzieliśmy, a potem odprowadził mnie do domu.
Następnego dnia napisał SMS-a, że ma lekkiego kaca moralnego, bo to dzieje się za szybko, a boi się o swoją przyszłość w Polsce. Potem był dwudniowy Sylwester u jego znajomych, gdzie mnie zaprosił. Pijany wszedł mi do łóżka spać, mimo że tego nie chciałam i kazałam iść na swoje. Do niczego między nami nie doszło, tylko się całowaliśmy. Po tym Sylwestrze zaczęło się między nami coś psuć. Coraz rzadziej rozmawialiśmy, a jak już to tak naprawdę o byle czym. Zapytałam go o co chodzi to twierdził, że o nic i wszystko jest w porządku. Raz chciał mnie wyciągnąć na koncert, ale odmówiłam, bo to było w czasie sesji na studiach i musiałam się uczyć. Ponad miesiąc nie rozmawialiśmy ze sobą.
Niedawno napisał na Facebooku zapytać co słychać. Oznajmił mi, że przeprowadza się do miasta, w którym ja studiuję i zostaje w Polsce. Mało tego – wynajmuje mieszkanie na moim osiedlu. Zapytałam go wtedy, czemu w ogóle się do mnie odzywa, przecież ostatnio miał mnie gdzieś. Jego zdaniem to, że się nie odzywał nie oznacza, że ma mnie gdzieś. Widać było, że unikał rozmowy na ten temat.
Kilka dni temu spotkałam go na ulicy. Pogadaliśmy dosłownie chwilę, bo niby gdzieś się spieszył, ale widziałam, że ewidentnie mnie zbywa i nie chce rozmawiać. Najlepsze jest to, że mamy wspólnych znajomych i on z nimi imprezuje, a mnie jeszcze ani razu nie zaprosił do nich. Nie wiem, o co mu chodzi, a nie chcę pierwsza zaczynać tego tematu i się narzucać. Wystarczy, że kiedyś mi powiedział, że nie rozumie po co przyszłam wtedy do niego wieczorem, gdy zadzwonił, by pójść na spacer. Nie przyszłam do niego, tylko myślałam, że pójdziemy się przejść, a to, że wylądowaliśmy u niego było dla mnie zaskoczeniem. Nie zamierzam za nim biegać.
Czasem myślę, że chciał się jedynie pocieszyć po związku z poprzednią dziewczyną i byłam dla niego tylko zabawką. Jego celem było jedynie zaciągnięcie mnie do łóżka. Na dodatek kiedyś w rozmowie pytał , czy już to z kimś robiłam. Wtedy myślałam, że to jest taka luźna gadka, ale dopiero po przeanalizowaniu pewnych faktów stwierdziłam, że chciał mnie tylko wybadać. Momentami żałuję, że odnowiłam tę znajomość, bo jednak kiedyś mnie zranił i nie powinnam wybaczać. Tylko ślepo wierzyłam, że wydoroślał i pewne rzeczy zrozumiał. Widocznie się pomyliłam.
Jednak bardzo mnie boli ta sytuacja, bo tak naprawdę nie wiadomo do końca, o co chodzi. Nie rozumiem, po co tak przepraszał za kiedyś, skoro nadal robi to samo – rani mnie. Jednak przysięgłam sobie, że pierwsza się nie odezwę, bo w końcu to on się odsunął ode mnie, a nie ja od niego.
Agata