Rok temu wzięłam ślub ze swoim chłopakiem ze studiów. Chodziło głównie o kredyt na mieszkanie, ale oczywiście kochaliśmy się i wiedzieliśmy, że kiedyś i tak powiemy sobie tak. Uznaliśmy, że taka okazja już się nie przytrafi i nie ma na co czekać. Mieliśmy ładne wesele, podróż poślubną, teraz mieszkamy razem i coś zaczęło się psuć. Ja kogoś poznałam...
To kolega z pracy, starszy o kilka lat (ma 32), który uosabia wszystko to, czego szukam w mężczyznach. Czuję, że to jest TA OSOBA. Jestem młoda, mam 25 lat, wszystko przede mną. Dać szansę tej miłości? On chce ze mną być, już się ze sobą przespaliśmy, było cudownie. Rozstać się z mężem po roku od ślubu? Łączy nas teraz wszystko, ale nie uczucia.
Mogę nawet zrzec się tego mieszkania, jeśli mnie spłaci. Kredyt przepisze się na niego. Jednak małżeństwo w naszym wykonaniu to nie jest to. Było fajnie, jak spotykaliśmy się od czasu do czasu i ciągle coś się działo. Teraz jest tak nudno, że nie chce mi się wracać do domu. Rozmawiamy tylko o pieniądzach, jeździmy na zakupy, seks raz na 2 tygodnie. Z przyzwyczajenia.
Gdyby nie ten kredyt, to myślę, że on sam by odszedł dużo wcześniej. Może w ogóle nie doszłoby do ślubu. No, ale to się stało i chyba trzeba to odkręcić. Wiem, że rodzina się bardzo na mnie zawiedzie, ale ile jeszcze można udawać, że jest wspaniale... Bo nie jest. Chcę spróbować z kimś innym.
Karolina