Wstyd mi się przyznać, ale paliłam papierosy od 14 roku życia. Wiadomo, że najpierw sporadycznie, ale od kiedy jestem pełnoletnia, to schodzi nawet paczka dziennie. To się zmieniło, bo zaszłam w ciążę i nie jestem głupia, żeby truć własne dziecko. Nie jest mi z tym łatwo, dlatego znalazłam sobie zamiennik w postaci elektronicznego papierosa. Czasami muszę wciągnąć trochę nikotyny. To chyba lepsze, niż sięgnięcie po prawdziwego. A bywają momenty, kiedy jest blisko.
W sumie, to chyba nic strasznego, bo tutaj nie ma żadnych substancji smolistych, a to one odpowiadają przecież za różne choroby, w tym oczywiście za raka. To tylko nikotyna w płynie. Wiadomo, że lepiej byłoby nic takiego nie przyjmować, ale jestem tylko człowiekiem. Ciąża nie sprawiła, że nagle stałam się okazem zdrowia. Czy ja dobrze myślę? Nie znam żadnych badań, które mówiłyby o jakieś strasznej szkodliwości, a przynajmniej jestem dzięki temu spokojniejsza.
Są przeciwnicy i zwolennicy, ale prawda jest taka, że e-papieros to dla wielu ratunek. Nie uważam, żebym odrobiną nikotyny zrobiła krzywdę swojemu dziecku. To są niewielkie dawki i raczej rzadko, więc w sumie nie ma o czym mówić. A co Wy o tym myślicie?
Mam też pytanie na przyszłość, bo tutaj też są różne opinie. Czy można elektronicznego papierosa palić przy dziecku? Wszędzie czytam, że cała nikotyna idzie do organizmu, a „dym” to tylko para wodna, która nie ma w sobie nic szkodliwego. Ale ciekawe jestem, jak maluchy na to reagują.
Jasne, najlepiej byłoby pomyśleć o zupełnym odzwyczajeniu się od takich przyjemności, ale znam siebie i wiem, że nic z tego nie wyjdzie. Coś mi się od życia jeszcze należy, a to nie jest znowu takie szkodliwe.
Renata