Pewnie to się niektórym wyda dziwne, ale mam 23 lata i nigdy w życiu się nie upiłam. Wódkę miałam w ustach raz i o ten jeden raz za dużo. W ogóle mi to nie smakuje. A na dodatek widziałam, co robi z moimi niektórymi znajomymi. Nie rozumiem, jak można się tak „bawić”. Przecież to zwykłe upodlenie, żeby nie wiedzieć, co się z tobą dzieje. Bełkoczą, rzygają, obmacują... Straszny widok. Postanowiłam, że mnie nikt nigdy nie zobaczy w takim stanie. A jeśli mam głowę po mamie, to wystarczyłby kieliszek.
Od święta napiję się wina, jeśli ktoś proponuje, ale nigdy nic więcej. Nie cieszy mnie siedzenie przy flaszce, które do niczego nie prowadzi. Chyba, że do czegoś bardzo złego. Tym bardziej martwi mnie zachowanie młodszej siostry, która zupełnie nic sobie z tego nie robi. Ja nawet nie myślałam o tym, żeby przed osiemnastką próbować, a wiem, że ona upija się systematycznie. Każde spotkanie ze znajomymi oznacza dla niej picie. Ostatnio ją nawet kryłam, ale mam dosyć.
Od dawna podejrzewałam, że pije. Raz byłam z nią na festynie i spotkaliśmy jej kolegów. Od razu zaproponowali piwo. Ona odmówiła i wiedziałam o co chodzi. Zrobiła to tylko dlatego, że stałam obok. Normalnie pewnie chleją, kiedy nikt starszy nie patrzy. No, ale nie miałam dowodów. Później trafiłam na zdjęcia jej koleżanki na fejsie. W tle zauważyłam siostrę z kieliszkiem w ręce. Takich fotek było więcej. Na każdej impreza, wódka, piwo i moja siostra. Ciekawe, kiedy ona tak imprezuje...
Pewnie wtedy, kiedy okłamuje rodziców, że idzie na noc do koleżanki i w domu będą też jej rodzice. To stały numer. Albo jak idzie się uczyć i pewnie skończą późno, więc tam zostanie. Teraz wiem dokładnie jak to wygląda. Ona tylko szuka okazji, żeby się upodlić. Nie rozumiem tego w żadnym wieku, a tym bardziej, kiedy jest się niepełnoletnim. Nie jest mi łatwo z takimi myślami, bo rodzice nadal uważają, że to grzeczna dziewczynka. Nawet grzeczniejsza ode mnie.
Ja jestem wobec nich zawsze fair i nigdy niczego nie ukrywałam. Teraz mam chronić smarkulę, która pozwala sobie na zbyt wiele? Nawet nie chodzi o to, że udaje świętą, a rodzice ją chwalą. Po prostu boję się, że wpadnie w jeszcze gorsze towarzystwo i kiedyś się zapomni. Wiadomo, jak to się czasami kończy. Nastolatka na bani, wokół mężczyźni i tragedia gotowa. Jak jej nie zgwałcą, to sama się zgodzi i wpadnie w tak młodym wieku.
A może nie powinnam się w to mieszać, bo każdy musi uczyć się na własnych błędach? Czasami tak myślę, ale nie chcę sobie kiedyś pluć w brodę i żałować...
Sylwia