Moja sprawa jest dość dziwna i skomplikowana. Szczerze mówiąc, mam mętlik w głowie. Może zacznę od początku. Z Arturem znam się od gimnazjum, już wtedy dość dobrze się dogadywaliśmy. Potem poszliśmy do tej samej klasy do liceum (wydaje mi się, że ze względu na mnie wybrał tą szkołę i profil co ja). Teraz jesteśmy w klasie maturalnej. Siedzimy w jednej ławce, z nikim innym z klasy się tak dobrze nie dogaduję.
Przyjaźnimy się, mogę mu się zwierzyć i poradzić w różnych sprawach. Miałam chłopaka, którego Artur nie za bardzo tolerował, a gdy z nim zerwałam wręcz się z tego ucieszył. Teraz obydwoje jesteśmy wolni, lecz on zaczął się spotykać z inną dziewczyną. A ja zauważyłam, że nie umiem już bez niego żyć. Całe dnie i noce myślę o nim. Już dużo wcześniej mi się podobał, ale teraz dopiero zaczęłam dostrzegać, że to w nim chyba jestem zakochana. A on?
Gdy patrzy mi prosto w oczy, rozpływam się. Często lubi się ze mną drażnić, ale robi to z takim uśmiechem, że nie umiem na niego być zła. Rozumiemy się praktycznie bez słów. Wystarczy nieraz spojrzenie - ja już wiem o co mu chodzi. Te same zainteresowania, ten sam sposób postrzegania świata. Artur często opowiada mi o swoich planach na przyszłość. Ale poza szkołą nie spotykamy się, jedynie utrzymujemy kontakt na facebooku (nieraz zdarzyło się, że pisaliśmy do 2-3 w nocy).
Ale bardzo się boję. Boję się, że jak zagram w otwarte karty, to utracimy tą relacje co mamy teraz. Ale bardziej boję się, że utracimy kontakt po liceum, albo co gorsza on zwiąże się z kimś innym. Co powinnam zrobić? Powiedzieć mu o tym wszystkim?
Dagmara