Podobno jestem niebrzydka, ale oczywiście jest jakieś „ale”. Wiem, że jestem młoda i wyjdzie na to, że mam głupią zachciankę. Tylko, że gdybyście mnie zobaczyły, to chyba przyznałybyście mi rację. Mam bardzo jasną karnację i jeszcze jaśniejsze włosy. Wyglądam prawie jak albinoska, tylko chociaż oczy mam ciemne. Cała reszta jak mąka, więc nie mogę się nawet opalać, bo od razu by mnie poparzyło. No i wyglądam jak taka zjawa i chciałabym coś z tym zrobić.
Próbowałam zafarbować włosy, najpierw czymś zmywalnym i wyszło ok. Wreszcie blond, a nie biały. Tylko, że wtedy moje brwi już zupełnie zniknęły. Widać je chyba tylko pod pewnym kątem, bo są jeszcze jaśniejsze, niż skóra. Przez to moja twarz wygląda beznadziejnie. Brązowe oczy, nie widać brwi i rzęs. Zastanawiam się nad makijażem permanentnym.
Mówiłam o tym mamie i ona się na to zgodzi, jeśli będę chciała. Sama widzi, jak wyglądam... Tylko ja się dalej boję. Nie wiem jaki wybrać kolor, żeby to wyglądało naturalnie. Nie wiem jaki chce kształt, żeby pasował do mnie też później, a nie tylko w tym momencie. A najbardziej obawiam się, że będzie to wyglądało sztucznie i zrobię sobie tym krzywdę.
Często widuję starsze panie, które w ogóle nie mają brwi, tylko takie namalowane kreski. Nie chciałabym kogoś takiego przypominać. Wtedy już w ogóle nie daliby mi żyć, tylko by się śmiali. Chcę coś z tym zrobić i sobie pomóc, ale pewnie sobie zaszkodzę.
Czy któraś z dziewczyn mogłaby mi w tym poradzić? Spróbować czegoś takiego, czy dać sobie spokój? Próbowałam kombinować kredką, ale samej mi to nie wychodzi za dobrze, no i trzeba to ciągle poprawiać. I sprawdzać, czy brwi mi się nie rozmyły... Nie chcę być dłużej taka bezbarwna, ale nie chcę też sztucznych brwi, które od razu rzucają się w oczy.
Może to wszystko głupio brzmi, ale to mój największy kompleks!
Patrycja