Czy powiedzieć głęboko wierzącemu mężowi, że nie chcę mieć dzieci i biorę pigułki? Faustyna, 24 l.

30.07.2013

Jestem mężatką dopiero od roku, ale boję się, że długo to już nie potrwa. Nie znalazłam sobie nikogo innego, mąż też mnie nie zdradza. Kochamy się bardzo mocno, ale chyba nie potrafię spełnić jego oczekiwań. Pochodzimy z bardzo religijnych rodzin, pierwszy raz przeżyliśmy dopiero w czasie nocy poślubnej. Wszystko po Bożemu. Zawsze podziwiałam matki, które mają tyle cierpliwości i siły, by wychowywać swoje dzieci. Marzyłam, że kiedyś też taka będę. Dużo rozmawialiśmy i doszliśmy do wniosku, że chcemy stworzyć nową rodzinę. Oczywiście z potomstwem.

Mija rok, a ja nawet nie jestem w ciąży. Najpierw daliśmy sobie trochę czasu i postanowiliśmy, że o dziecko postaramy się za chwilę. Ta chwila minęła. Nie stosujemy antykoncepcji (przynajmniej oficjalnie), więc jest to coraz trudniejsze. Kiedyś bardzo bym się z tego cieszyła, ale dzisiaj jestem przerażona. Nie wiem, co się ze mną stało, ale dzisiaj już nie chcę być matką. Widzę malutkie dzieci moich znajomych i zwyczajnie się nimi brzydzę. Ciągle płaczą, zwracają wszystko po chwili, łatwo je skrzywdzić. Nie jestem taka delikatna i cierpliwa. To nie dla mnie, a mąż zaczyna naciskać!

 

Pisałam o oficjalnym niestosowaniu antykoncepcji. Nieoficjalnie biorę pigułki, których mój Kościół nie akceptuje. Gdyby dowiedział się o tym mąż, to chyba z dnia na dzień by mnie zostawił. Jest bardzo zasadniczy. Na dodatek marzy o tym, żebym była matką jego dzieci. Jak najszybciej. A ja, nie dość, że łamię zasady, to jeszcze go oszukuję. Kiedyś myślałam, że wystarczy miłość i wszystko jakoś się ułoży. Niestety, nie wyobrażam sobie siebie jako matki. Nie jestem nieodpowiedzialną imprezowiczką, która wolałaby balować, niż zajmować się dzidziusiem. Po prostu wolę nasze życie we dwoje.

To nie jest tak, że oszukałam go przed ślubem. Naprawdę myślałam, że chcę żyć w ten sam sposób, co on. Dopiero z czasem zorientowałam się, że to tylko gadanie. Tak wypadało mi myśleć, ale kiedy się nad tym wszystkim zastanowiłam – doszłam do wniosku, że to nie dla mnie. Bóg przecież stawia przed nami różne wyzwania. Widocznie dla mnie zaplanował inne życie. Chciałabym w to wierzyć. Teraz czuję się trochę jak oszustka. Jak beznadziejna kobieta bez przyszłości.

Chyba nie da się długo żyć w ten sposób. Jeśli będę brała pigułki, to nie powinnam zajść w ciążę. On pomyśli, że jestem bezpłodna. Co zrobi? Będzie mógł się tylko modlić, bo Kościół nie popiera innych metod. A ja będę żyła dalej w kłamstwie. Tak chyba nie da się budować normalnego małżeństwa. To nie jest tak, że straciłam swoją wiarę. Po prostu nie chcę dziecka i nic więcej. To ta obawa sprawia, że zaczynam błądzić. 

Chciałabym powiedzieć mu wprost o swoich uczuciach, jak było to kiedyś. Wiem, że bardzo mu się to nie spodoba i poczuje się oszukany. Poślubił kobietę, która obiecywała mu rodzinne szczęście, a w międzyczasie tak bardzo się zmieniłam... A może lepiej trwać w tym, co jest teraz? Tylko, że wciąż będę tkwiła w grzechu kłamstwa.

Faustyna

34 % tak
66 % nie

Polecane wideo

Komentarze (22)
Ocena: 5 / 5
Gosć26 (Ocena: 5) 27.04.2021 10:15
Nie musisz mieć dzieci jeśli nie chcesz. Najważniejsza jest w małżeństwie szczerość. Nawet jak go zaboli to co mu powiesz, to lepiej nie kłamać. Nikt nie chce żyć oszukujac siebie i męża. To że nie chcesz dziecka nie czyni z Ciebie złej kobiety. Jeżeli mąż naprawdę Cię kocha to na pewno to jakoś wyjaśnicie sobie. A jeżeli domniemane przyszłe dziecko jest dla niego ważniejsze niż Ty i twoja uczucia, jeżeli chciałby na siłę Cię namawiać to przykro mi :( ale lepiej się wtedy rozstać. Jak ludzie chcą od życia czego innego to by się razem męczyli tak jak Ty teraz. Powodzenia! Trzymam kciuki za Ciebie
odpowiedz
gość (Ocena: 5) 25.11.2016 11:33
musisz umrzeć i płacić podatki... nikt nie ma prawa zmuszać Cie do rodzenia tych istot. Jestem kobietą, nie lubię dzieci, brzydzą mnie i śmierdzą...
odpowiedz
zdziwiona (Ocena: 5) 30.07.2013 23:13
katolik a rozwód z powodu dzieci by wziął? HIPOKRYTA i nic więcej, ja tez jestem katoliczką ale nie jestem taka sfiksowana bo juz inaczej sie tego powiedziec nie da, teraz wszyscy biorą pigułki, a księża wcale nie są świętsi :)
zobacz odpowiedzi (1)
Anonim (Ocena: 5) 30.07.2013 19:34
co ten kosciol robi ludziom w głowach..
odpowiedz
Karolina (Ocena: 5) 30.07.2013 19:13
Rozumiem Twój problem, ale jest kilka ważnych spraw. Po pierwsze jeżeli nie będziesz chciala mieć dzieci,to jeżeli Twoj mąż jest prawdziwym katolikiem, radykalnym to będzie się też trzymał nauki o tym, że małżeństwo obowiązuje do śmierci, nie ma rozwodów. Po drugie, mitem jest, ze Kościól Katolicki nie dopuszcza innego sposobu radzenia sobie z bezplodnością jak modlitwa. Jest chociażby naprotechnologia, bardzo skuteczna z resztą, tyle że mniej dochodowa niż in vitro dlatego mniej popularna. Po trzecie: powinnaś być szczera wobec męża, małżeństwo nie jest łatwym sposobem zycia, jeżeli na prawdę się kochacie to możecie zastosować NPR i w tym czasie popracować, być może z jakimś psychologiem czy poradnią rodzinną. Być może ta zmiana w Twoim nastawieniu z czegoś wynika. Warto odkryć ten problem. Być może boisz się czegoś i te lęki powodują u Ciebię tę niechęć wobec dzieci. Poszukajcie przyczyny wspólnie, to może jeszcze bardziej umocnić Wasze małżenstwo. Nie ma co się tak szybko poddawać, bo w zyciu będzie wiele "widzi mi się" ale nie warto za tym od razu iść, człowiek ma różne humorki.
odpowiedz

Polecane dla Ciebie